#1 2013-04-24 17:28:10

 Drippick

Mężuś

49395019
Zarejestrowany: 2010-11-08
Posty: 985
Punktów :   10 
Ulubiona Postać: Gen.Dripik
Wiek: 11
Ulubiona Komenda: Follow Me
Ulubiona Lokacja: Mój dom
WWW

Opowiadanie Drippicka

Rozdział I


   Był czerwcowy sobotni poranek. Słońce grzało na trawniki osiedla domków jednorodzinnych w ACTown.
W parku już zbierały się dzieci, do wspólnej zabawy. Dwóch staruszków podpierających się laskami
obserwowało niebo.
-Będzie padać- rzekł jeden z nich.
-Oby, przydałoby się trochę deszczu. Obstawiamy gdzie się TO dzisiaj wydarzy?
-Ehh, Frank- odparł pierwszy- Nie chcę żerować na cudzym nieszczęściu.
   Z otwartego okna jednego z domów rozległ się bardzo głośny dzwonek. Piętnastoletni chłopak wciąż leżąc
w łóżku uderzył w swój budzik. Przetarł oczy i spojrzał na kalendarz wiszący na ścianie.
-Ty durniu- powiedział- sobota jest. Nie ma szkoły, ile razy mam Ci to tłumaczyć?
Z małego niebieskiego urządzenia z białym napisem PET, leżącego na szafce nocnej rozległ się lekko
skrzeczący i rwący się głos:
-Sam <bzdd> Pan <bzdd> kazał.
-Od poniedziałku do piątku- wrzasnął chłopak- gdzie Ty masz sobotę? Między środą a czwartkiem?
W urządzeniu znów rozległ się głos:
-Zapisano. Zmieniono układ kalendarza.
   Piętnastolatek zerwał się i spojrzał w kalendarz. Wszystkie terminy treningów, korków i innych ważnych
spraw pozmieniały się. Sobota wcisnęła się między środę a czwartek, jednak oryginalna sobota pozostała
na swoim miejscu. Data, którą wyświetlał PET, była zaskakująca. Rok 3012.
-Znowu muszę robić reinstall całego systemu- rzekł chowając urządzenie do kieszeni.
Spojrzał w lustro. Po wczorajszym nawet się nie przebrał w pidżamę. Miał na sobie dżinsy i czerwony T-shirt
ze znaczkiem czerwonych skrzydeł na torsie. Miał ciemne, krótko ścięte włosy i jakieś 180cm wzrostu. Poszedł
do kuchni, gdzie zastał matkę.
-Co na śniadanie?-rzucił.
-Zrób sobie, Gregory, masz piętnaście lat.
-No mamoooo... Nikt nie robi takiej dobrej jajecznicy jak Ty- uśmiechnął się.
-No dobrze, siadaj zaraz zrobię- odparła matka.
   Gregory zasiadł do stołu i rozejrzał się po dużej kuchni. Nowoczesna lodówka, kuchenka, mikrofalówka, a
to wszystko ze śmiesznym portem podobnym do USB na panelu.
-Jakieś wieści od taty?-zapytał.
-Przecież wiesz, że ma dużo pracy.- odparła mama wbijając jajka na patelnię- Może wróci na wakacje.
-Muszę z nim porozmawiać na temat nowego Navi...
-Synu!- zaprotestowała mama- Znowu zepsułeś? To program, który ma Ci służyć do organizowania kalendarza,
pomocy naukowej, przeglądania internetu, a nie do tych walk sieciowych!
-To jest zwykły Navi! On nawet nie ma osobowości! Toż to kupa plików! Już wolałbym mieć program sterujący
mikrofalówką...
-Jak zjesz to masz odrobić pracę domową!
Szybko zjadł i poszedł do swojego pokoju. Podłączył PET-a do komputera.
-Navi, znajdź mi info o Mettaurach...
-O czym?- zapytał zielony ludek z ekranu.
-O Mettach jełopie.
   Po chwili Gregory mógł na ekranie komputera obserwować jak jego kulejący Navi idzie ulicą w stronę olbrzymiego
szyldu: "Google". Na ulicach były setki podobnych Navi. Gdzieniegdzie można było dostrzec jakiegoś oryginalniejszego.
Gregory podziwiał, ognistych gigantów i dwumetrowych rycerzy. Przed programem stanął Navi-dresiarz.
-Dawaj kasę- rzucił szybko.
   Gregory mimo sytuacji się ucieszył. Szybko rzucił na czacie, że chce walczyć na arenie. Dresiarz wyciągnął przed siebie
dłoń, na której pojawiła się kulka. Rzucił ją pod siebie. Navi Gregorego i Dresiarz zostali odizolowani od reszty
Internetowego miasta za pomocą bariery energetycznej. Gregory wydał polecenie:
-Wal ze swojego Buster'a
   Navi podniósł rękę. Zamiast dłoni pojawiła się mu mała armatka. Zaczął strzelać, jednak Dresiarza to nie ruszało.
Dresiarzowi nagle przed oczami pojawił się kij Baseballowy. Chwycił go i powalił Navi Gregory'ego. Gregory sięgnął
do kieszeni i wyciągnął metalowy prostokącić z nadrukiem miecza. Włożył go do PET-a. Armatka Navi'ego zamieniła
się w krótki, płaski miecz. Nie był to zwykły metalowy miecz, a raczej miecz świetlny. Navi szybko wstał i zaatakował
napastnika. Ten wykonał prosty unik i uderzył kijem w plecy. Navi wygiął się w dziwny sposób i zamienił w kupkę cyferek,
które uleciały do nieba. Arena zaczęła znikać, a na ekranie PET-a pojawił się czerwony napis: USUNIĘTO.


***

   Samolot leciał z ogromną prędkością. W I klasie siedział piętnastoletni chłopak. Miał na sobie dżinsy i niebieską
koszulkę ze znaczkiem młotka na piersi. Otworzył oczy po długiej drzemce. Spojrzał na ekran swojego PET-a.
-Cześć Kalorii- rzekł do swojego Navi- jak wyglądam?
-Patricku- odparł muskularny mężczyzna w samych spodenkach z wielkim młotem trzymanym w jednej ręce- Do
dziś uważam, że powinieneś ściąć włosy!
   Patrick przejrzał się w lusterku. Miał długie czarne włosy do ramion.
-Przesadzasz- odrzekł.- Co wiemy o tym miasteczku?
-ACTown? Nic milordzie. Podłącz mnie do Internetu.
   Patrick wyciągnął z PET-a kabelek i podłączył do portu. Navi zniknął z ekranu PET-a.
Po chwili Kalorii wrócił z informacjami. Patrick zapytał:
-Napotkałeś coś dziwnego?
-Jakiś Dresiarz chciał ode mnie kasę.
-I co?
-Dałem mu cios młotem... hehe... HAHAHAHA- Navi zaczął się paranoicznie śmiać.
-Uspokuj się Kalorii, mów lepiej o tym ACTown.
-Tak więc- Kalorii nie wiadomo skąd wyjął kartkę - liczba mieszkańców... blabla... szkoły, Ty będziesz chodził do
Gimnazjum nr 1, klasa 2A... blabla... Park, arena, biblioteka... blabla, ehh książe, szkoda że nie mogłeś zostać w kraju...
-Też nad tym ubolewam, ale ojciec twierdzi że jestem w niebezpieczeństwie.
-Aha- zaczął Kalorii- I dlatego będziesz mieszkał sam w willi na jakimś zadupiu?
   Patrick nie skomentował. Z głośnika rozległ się głos: "Lądujemy w DenTown".
Po paru minutach Patrick wsiadł do taksówki i pojechał do ACTown.


***

   Gregory siedział w parku myśląc co zrobić. Nie było go stać na nowego, oryginalnego Navi. Właśnie zobaczył, że jakiś
chłopak targa bagaże do willi, która stała w mieście opuszczona od jakiegoś czasu. Wstał i podszedł do niego.
-Jesteś nowy w mieście?- rzucił.
-O ile można to nazwać miastem- mruknął Patrick, podał rękę i się przedstawił.
   Ścisnęli sobie dłonie. Patrick był o głowę wyższy od Gregory'ego. Usłyszeli dzwonek rowerowy. W ich stronę jechał łysy,
zapocony sprzedawca ryb. Miał na sobie niebieski sweter, naciągnięty na zbyt duży piwny brzuch. Wyhamował tuż przed nimi.
-Cześć Gregory- rzucił- zażyłeś już dzisiaj swoją dawkę ryb?
-Masa, przestań- odrzekł piętnastolatek.
-Nie?- sprzedawca wyjął z lodóweczki kilka pstrągów i podał je obu chłopcom. Patrick był nieco zaskoczony.
   Gregory pochował pstrągi po kieszeniach i zapytał Patricka:
-Wiesz gdzie znajdę taniego, dobrego Navi?
-Nie korzystam z tanich rzeczy- mruknął Patrick- Nie bardzo- Dodał głośniej.
-Od dzisiaj mój PET będzie pusty- rzekł Gregory sam do siebie.
-Hej- wtrącił się Masa- Taki młody a już palisz?
-Masa, posłuchaj- zaczął tłumaczyć Gregory- Personal Terminal to PET...


***

   Trzydziestolatek na czarnym motocyklu gnał między ulicamy DenTown. Słońce chyliło się ku zachodowi. Na kierownicy miał
zamontowanego PET-a. Długie blond włosy powiewały spod czarnego kasku. Na plecach czarnej skórzanej kurtki widniał symbol
skrzyżowanych pazurów. Spojrzał na swojego Navi. Brązowy, długopazurzasty wilkołak. Logan. Traktował go zawsze jak brata.
-Axel?- zaczął Logan- chyba wybuchł kolejny pożar.
-Czas zaprowadzić porządek- rzekł Axel- Gdzie dokładnie?
-W ACTown, niedaleko stąd.


***

   Gregory wszedł do domu. Na zewnątrz słońce było już blisko horyzontu.
Usłyszał głos mamy:
-Tata Ci coś przysłał!
   Chłopak szybko rzucił się po przesyłkę. Mała płytka. Przeczytał dołączony liścik:
"Nazywa się Feniks, oby Ci dobrze służył, nie daj go usunąć. Tata"
   Włożył płytkę do PET-a. Na ekranie zaczął pojawiać się mężczyzna w czerwono-czarnej zbroi. Lekko płonęła. Na plecach pojawiły
się mechaniczne skrzydła. Przy "zroście" wyrosły dwie butle z paliwem. Obok pojawił się opis: "Skrzydła to tylko złudzenie, tak
naprawdę Feniks unosi się za pomocą plecaka odrzutowego". Prawa dłoń zamieniła się w Buster, armatkę, następnie powróciła do
stanu początkowego.
-Wow- westchnął Gregory- Niezły...
   Na torsie Feniksa pojawił się znak czerwonych skrzydeł. Hełm podobny był do głowy ptaka. Navi podniósł twarz. Miał czarne oczy
i twarde rysy twarzy.
-Witaj Gregory- powiedział- Chciałbym Cię poinformować, że wyczuwam zagrożenie.
-Hę? Jakie?
-Kuchnia płonie.


***

   Patrick skończył układać ubrania w szafie. Wyjrzał przez okno. Chciał zobaczyć jak wygląda okolica. Jednak jego uwagę przykuł
jeden z sąsiednich domów. Widać było, że w środku jest pożar. Chwycił PET-a i pobiegł zobaczyć co się dzieje.


***

   Gregory zbiegł po schodach do kuchni. Piekarnik płonął. Rozejrzał się. Zauważył nieprzytomną mamę. Złapał za gaśnicę i zaczął
opryskiwać źródło pożaru. Nic to nie pomagało. Usłyszał głos ze swojego PET-a:
-Podłącz mnie- powiedział Feniks- I przygotuj chipy.
   Chłopak wywalczył sobie drogę do portu. Po chwili uśmiechnął się, bo się udało. Feniks znajdował się na metalowej płycie, która
ciągnęła się we wszystkie strony po horyzont. Gdzieniegdzie stały metalowe prostopadłościany różnych wielkości. Wszędzie był
ogień i dym. Dziwne żółte ludziki, podobne do kulek, z czapeczkami robotników tłukłu kilofami w podłoże. Feniks zamienił swoją
dłoń w Buster. Zaczął strzelać ognistymi kulami.
-Mettaurów jest za dużo- rzekł Feniks- Musisz mi pomóc.
   Gregory sięgnął do kieszeni. Wyjął dwa chipy o nazwie "Spreader". Oba załadował. Buster Feniksa lekko się zwiększył i pojawiło
się kilka luf więcej. Navi wycelował i strzelił kulą energetyczną w jednego z Mettów. Chybił. Wycelował jeszcze raz. Tym razem trafił.
Po udanym strzale, ze wszystkich pobocznych luf wyleciało więcej małych pocisków. Każdy zdawał się mieć swój umysł i trafiał w
poszczególne wirusy. Nagle na Feniksa zaczął iść wielki ognisty słup. Gregory załadował chip "Barrier". Wokół Naviego pojawiła się
okrągła osłona, która zneutralizowała słup. Czerwony rycerz dostrzegł kroczącego w jego stronę Navi. Miał stalowe buty i czerwoną
gładką zbroję. Zamiast dłoni miał dwie stalowe tuby z wylotami, z których unosił się dym. Miał na sobie stalowy tors ze znaczkiem
płomienia na piersi. Głowa przypominała znicz. Nad czerwonymi oczami, zamiast włosów jarzył płomień.
-Kim jesteś?- zapytał Feniks.
-Mów mi...- zaczął ochrypłym głosem- FireMan.
-Sprowadziłeś tu wirusy?
-Chyba będziecie musieli sobie kupić nowy piekarnik- zaczął się śmiać FireMan.


***

   Obok domu Gregory'ego stał mężczyzna. Włosy miał pomalowane na czerwono, sięgały mu ramion. Posiadał dosyć długą kozią
bródkę. Ubrany był na czarno, tylko na torsie miał znaczek płomienia. W ręce trzymał PET-a podłączonego do panelu na ścianie budynku.
-FireMan, słuchaj uważnie- zaczął mówić- Dam Ci dwa "FireTower", potem "FireBarrier", bo pewnie będzie próbował Cię zaatakować,
a potem zaatakujesz go "FireSword'em".
-Zrozumiałem Panie Match.
   Mężczyzna włożył cztery chipy do PET-a. Patrick pobiegł w jego stronę. Uderzył go barkiem. Czerwonowłosy wstał. Miał ze 2m wzrostu.
Na ulicach nikogo nie było. Słychać było tylko warkot silnika motoru.
Piętnastolatek złapał za kabelek nieznajomego. Pociągnął. Match rzucił się na chłopaka. Zaczęli się bić.


***

   Na Feniksa jechał kolejny ognisty słup. Z łatwością go uniknął odskakując na bok.
-Uważaj!- krzyknął Gregory.
   Słup zawrócił i znowu szarżował. Tym razem nie udało się uniknąć, jednak "FireTower" już zniknął. Navi podniósł się z ziemi. Gregory
załadował chip "Sword". Ręka Feniksa zmieniła się w płaski, krótki, niebieski miecz świetlny. Podbiegł do FireMana. Ten zablokował cios
barierą. Ręka przeciwnika zmieniła się w ognisty miecz. Zamachnął nim poziomo. Feniks prostopadle zablokował cios. Poczuł kopnięcie w
brzuch. Odrzuciło go. Wstał podpierając się mieczem.
-Panie Match- zaczął FireMan- proszę mi dać kolejne chipy.
Nic się nie stało.
-Panie Match?- przestraszył się oponent.
-Hehe- zaśmiał się Navi Gregory'ego- chyba straciłeś połączenie.
   Na drugiej ręce czerwonego rycerza pojawił się kolejny miecz. Zaatakował FireMana składając miecze na "X". Ten natomiast swoim
mieczem przyblokował je pionowo. Gregory szybko sięgnął po jakiś chip. Włożył "TimeBomb" i ustawił czas na 3 sekundy. Pod nogami
Człowieka-Ognia pojawił się dynamit. Feniks poleciał do góry dzięki plecakowi odrzutowemu. Po wrogu zostały tylko cyferki, które jako
że nie miały jak wrócić do PET-a, usunęły się.



***


   Axel zsiadł z motoru i zobaczył dwójkę bijących się ludzi. Podszedł do nich i silnym ruchem rąk rozdzielił ich. Match uderzył go w głowę.
Pewny siebie blondyn padł na ziemię. Nagle przybiegł Gregory.
-Ty fajfusie!- zaczął krzyczeć na czerwonowłosego- Co Ty chciałeś przez to osiągnąć? Pozabijać?
-Posłuchaj chłopcze- zaczął spokojnie- Osiągnąłem swój cel. Musisz kupić nowy piekarnik.
-Nie rozumiem...
Match podał mu wizytówkę. Firma sprzedająca wyposażenie do kuchni. Gregory uśmiechnął się.
-Ale Ty już nie masz swojego Navi...
-Nie?- podniósł swojego PET-a i włożył chip z napisem "Rec", na ekranie zaczął pojawiać się FireMan- Chyba już sobie pójdę.
Po czym pobiegł. Gregory chciał go gonić, ale Patrick złapał go za ramię:
-I tak nie zdążysz.
   Gregory był zmęczony. Usłyszał alarm straży pożarnej. Było już całkowicie ciemno. Z kieszeni wyśliznęły mu się pstrągi. Zaczął padać
deszcz.


###


I jak? Wiem, że takie sobie. Starałem się unikać powtarzania tego samego wyrazu za często, ale ciężko znaleźć zamienniki dla nazw własnych. Opowiadanie jest na podstawie RPG-a, który aktualnie rozgrywam, więc sam nie wiem jak się to wszystko skończy Ogólny zarys fabuły i postacie zaczerpnąłem z pewnej gry. Oczekuję, że jeśli znajdziecie jakieś literówki, to mi o tym powiecie. Jeśli macie jakieś rady, proszę mówić, w miarę pisania będzie coraz lepiej. Zapewne pojawią się pytania o realia... Trochę tutaj sprostuję. Skomputeryzowany świat. WSZYSTKO jest obsługiwane przez prostą sztuczną inteligencję. Navi- skrót od Navigator. Navi to program, który pomaga w organizowaniu komputera i tego typu sprawy. Zwykły Navi to taki zielony ludek. Custom Navi, to taki zaprojektowany, z większym pokładem inteligencji i zdolnościami (np. Feniks, Kalorii, Logan, FireMan, Dresiarz). Dzieci wymyśliły sobie grę- walki! Zostały wydane chipy, którymi obdarowuje się swojego podopiecznego, aby mógł się bić. I tu się pojawia problem, pojawiają się ludzie, którzy wykorzystują Navi do celów haniebnych! Ok, starczy. Co o tym sądzicie? Chciałbym wiedzieć ile osób jest zaciekawionych dalszą historią.

Postacie pojawiające się w tym rozdziale:

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m1v8lvHUyy1r5ycezo1_500.jpg

Ostatnio edytowany przez Drippick (2013-06-16 20:37:08)

Offline

#2 2013-04-25 20:03:36

 Marabit

Tańczący z Paramitami

Zarejestrowany: 2010-11-30
Posty: 1428
Punktów :   44 
Ulubiona Postać: Gen. Dripik
Wiek: 36
Ulubiona Lokacja: RuptureFarms

Re: Opowiadanie Drippicka

Przeczytam jutro.
Temat zasubskrybowany.


http://i46.tinypic.com/259ws3k_th.gif

Offline

#3 2013-05-06 17:20:12

 Drippick

Mężuś

49395019
Zarejestrowany: 2010-11-08
Posty: 985
Punktów :   10 
Ulubiona Postać: Gen.Dripik
Wiek: 11
Ulubiona Komenda: Follow Me
Ulubiona Lokacja: Mój dom
WWW

Re: Opowiadanie Drippicka

Rozdział II- Nowy nauczyciel



   Dwa dni później, w poniedziałek, Gregory nadzwyczaj wcześniej przyszedł do szkoły. Wyjął swojego PET-a
i siadł do swojej ławki. W klasie zajdowała się olbrzymi ekran zastępujący tablicę, biurko nauczyciela,
sporo kredensów, szafek i innych dupereli stojących z tyłu pomieszczenia. Uczniowie siedzieli pojedynczo,
a klasa liczyła maksymalnie 15 osób. Na stanowiskach pracy znajdowały się miejsca na podłączenie urządzeń
z Navigatorami, ponieważ zeszyty nie były potrzebne. "Niestety" nie było połączenia z internetem, aby
można było się skupić na nauce. Patrick siadł przed Gregorym.
-Siemka- rzucił- trochę uboga ta szkoła.
-Co Ci nie pasi?- zdziwił się Gregory- Wyposażenie jest, wszystko jest, tylko neta brak.
-Gadałeś z ojcem?- Patrick zmienił temat.
-Eh- westchnął rozmówca- wysłał mi wczoraj tylko maila, nawet na niedziele nie wraca do domu,matka
zaczyna podejrzewać, że ma kochankę- tu się zaśmiał- ale on całkowicie oddaje się pracy.
-Właśnie, gdzie on pracuje?
-SciLab, 30km od ACTown. Kompleks, w którym tworzy się nowe technologie i takie tam. Ojciec przelał kasę
i kupiliśmy nową kuchenkę. Mi napisał tylko, że ten Mr. Match należy do organizacji WWW... Zarabiają na
ludziach, ot pomysłowość.



***



   Axela obudził budzik w PET-cie. Wstał z łóżka, nadal był ubrany w te same ciuchy. Otworzył piwo, ale
usłyszał głos Logana:
-Zaraz jedziemy...
-Eh, niech Ci będzie, napiję się wieczorem. Ciekawe czy dzisiaj się natkniemy na "wybuchające
piekarniki"- parsknął śmiechem- Za moich czasów ludzi się mordowało i zabierało portfele, a teraz?
Przyjdzie taki jeden z jakimś FireMan'em i podpali piekarnik.
-A jednak dałeś się pobić- zauważył Navi.
-Oj tam, oj tam...



***



   Do sali weszła nauczycielka. Wszyscy usadowili się na swoich miejscach i czekali na temat lekcji.
Gregory, który pierwszy raz odrobił pracę domową (tylko dlatego, że tematem były Mettaury, z którymi
walczył podczas feralnych wydarzeń) wystrzelił swą dłoń do góry. Pani Marri kazała poczekać i zaczęła
mówić:
-Wyjeżdżam na urlop...
Rozbrzmiały wiwaty i radosne okrzyki, tylko Gregory głośno i ostentacyjnie powiedział "Och, jaka szkoda".
-... i zastąpi mnie Pan Higure.
Do sali wszedł mężczyzna średniego wzrostu z czarnymi włosami rozczochranymi we wszystkie strony i oczami
schowanymi za prostokątnymi okularkami. Pożegnał się z nauczycielką za pomocą całusa (zrobił się przy tym
czerwony jak burak) i siadł na swoje stanowisko.
-Słuchajcie dzieciory- zaczął skrzeczącym głosem, tak jakby wciąż miał mutację- nie jestem z zawodu
nauczycielem, ale wiem dużo o chipach!
Jakiś uczeń podniósł rękę: "Mieliśmy rozmawiać dzisiaj o wirusach "Swordy"". Mężczyzna zamyślił się i
rzekł:
-Hmm, z danych tego wirusa można uzyskać chip "Sword", ale to pospolity chip. Słyszeliście o chipach
"HeroSword" lub "KnightSword"? To się nazywa potęga! To się nazywa siła! A chipy...?
Klasa zaczęła go olewać. Niektórzy zaczęli gadać, inni spać, a jeszcze inni sprawiali pozory że słuchają.
To o czym mówił Higure nijak się miało do tematu lekcji.



***



   Po lekcjach Gregory był zdenerwowany. Stał pod salą razem z Patrickiem. Cały czas mówił jakby do
siebie:
-Pierwszy raz odrobiłem pracę domową... Nie sprawdził... Jak... Pierwszy raz... Praca domowa!
-To ja już sobie pójdę- rzekł Patrick i zaczął bezpiecznie się oddalać.
Gdy z klasy wychodził Higure zatrzymał go Gregory.
-Sprawdź pan wypracowanie!- wrzasnął.
-Wejdź do klasy- powiedział spokojnie nauczyciel i zabrał kawałek papieru- idę do pokoju
nauczycielskiego, zaraz będę.
Gregory wszedł i siadł w dowolnej ławce. Po minucie drzwi się zatrzasnęły, a na ekranie-tablicy
wyświetlił się obraz. Przedstawiał on Navigatora. Zielony, chudy, kościsty robocik z głową podobną do
żarówki, która cały czas błyskała.
-Wysuń wszystkie swoje chipy pod drzwiami- odezwał się robo-głosem.
Piętnastolatek rzucił się do drzwi. One jednak były zamknięte. Z każdej ławki zaczęły tryskać iskry.
Jedna z nich podpaliła lewą nogawkę Gregory-ego. Ten szybko ją ugasił zduszając płomień. Podbiegł do
tablicy i podłączył Feniksa.



***



   Axel jechał na swoim motocyklu.
-Dziwne, coś się dzieje w gimnazjum.- rzekł Logan.
-Ta? Wybuchające piekarniki?- zaczął się śmiać motocyklista.
-Ławki, heh, jako "mroczni mściciele" powinniśmy to zobaczyć nie?
-Hmm- zamyślił się blondyn- WWW?



***



   Feniks stał na olbrzymiej arenie. Kształtem przypominała kielich, a on stał na jego dnie. Na obrzeżach
stały wirusy wszelakiej maści. Nagle dookoła Navigatora pojawiła się fioletowa łuna, która wystrzeliła w
górę. Feniks nie widział, gdzie i czy w ogóle się kończy. Następnie pojawiły się jeszcze dwie, coraz
szersze. Zaczęły się zawężać. Na zewnątrz trzeciej warstwy chodził oponent.
-Jak się nazywasz?- krzyknął Feniks.
-NumberMan... Dlaczego Twój operator nie odda chipów? Mój lubi chipy.
Gregory skojarzył fakty.
-NumberManie, Twój operator to Higure?
-Może tak, może nie- zaskrzeczał i się wylogował.
Feniks też spróbował, ale coś go blokowało.
-Co za cholera?- zaklął i zaczął tłuc w zacieśniającą się barierę.
Zewnętrzna bariera nagle pękła. Została zniszczony przez strzał z Bustera niebieskiego Navigatora. Druga
bariera pękła pod wpływem uderzenia pięścią olbrzymiego, gorylopodobnego Navi. Trzecią barierę zdjęła
Navi-kobieta. Miała długie blond włosy do pasa wystające spod hełmu. Cały strój był różowo-czarny. Nad
piersiami miała emblemant serca. Spojrzała zielonymi oczami w oczy Feniksa. Stali naprzeciwko siebie. Od
Navigatora Gregorego była niższa o głowę. Nagle pojawił się rycerz, w brązowej zbroi z białymi skrzydłami
na plecach. Trzymał NumberMana. Ten wydawał się nieaktywny, jednak w jego ręce pojawiła się sześcienna
kość. Puścił ją. Ta pokazała pięć oczek. Nastąpił wybuch. Feniks rozejrzał się po opadającym dymie. Cała
ekipa ratunkowa się wylogowała. NumberMan z granatem w ręce szedł w stronę Feniksa. Coś go uderzyło i się
wywrócił. Logan zaszarżował na niego. Na jego ręce pojawiła się długa szpada.



***



   Higure siedział sam w pokoju nauczycielskim trzymając w ręce PET-a. W drugiej ręce trzymał chipy.
-Nie, nie, nie!- krzyczał- Nie mogę użyć "LifeAura", to jest za rzadkie! Jeszcze się porysuje. A może
"MegaWave"? Nie, to za rzadkie, szkoda skorzystać. NumberMan!- wrzasnął- paruj! Gdzie Twoja ręka!
-Mistrzu Higure...
-Blokuj!
-Daj mi broń- prawie płakał NumberMan- Aaaaaaaargh, litości. Nie wbijaj mi pazurów w nogę!
NumberMan krzyczał z bólu, a Higure krzyczał na NumberMana.



***



   Axel załadował pięć chipów "Sword".
-Skończmy to szybko Loganie.
Logan zaczął robić piruety. Miecze po trafieniu znikały, jednak wilkołakowi zaraz pojawiały się kolejne.
NumberMan się wylogował.



***



   Gregory wypadł z sali. Spojrzał na mężczyzne odchodzącego korytarzem i na dziewczynę, którą znał z
widzenia.
-Kim jesteś?- zapytał.
-Meiru- przedstawiła się dziewczyna.
Piętnastolatek poznał ją. Chodziła do równoległej klasy. Miała czerwonawe włosy do ramion i czarne, duże
oczy. Ubrana była w niebieską koszulkę z zielonymi, długimi rękawami, różową, dosyć krótką spódniczkę i
czarne podkolanówki. Na stopach miała czerwone pantofelki.
-Ja... jestem... Gregory...- jąkał się chłopak. Wyprostował się i zauważył, że jest tylko trochę od niej
wyższy.
-Kim była ta kompania?- zapytał.
-Długo opowiadać, poznasz ich potem, teraz jesteś zmęczony.
Gregory otrzeźwiał i pobiegł w stronę pokoju nauczycielskiego. Wpadł do środka.
-TY CWELU!- wrzasnął po czym dodał- Przepraszam pani Marri...
Higure płaszczył się przed nauczycielką, której najwidoczniej nie wypalił urlop.



***



   Było już ciemno. Gregory szedł z Meiru, która pomagała mu iść (sparzył sobie nogę). Chłopak
zastanawiał się co zrobić z kuponem rabatowym. Upewnił się, że Higure nie jest z WWW i przebaczył mu.
Maniak chipów powiedział, że zakłada sklep z rzadkimi chipami i w ramach przeprosin dał mu ten kupon.
Oczywiście został zwolniony.
-Gdzie mieszkasz?- zapytał piętnastolatek.
-Nie wiesz?- zdziwiła się Meiru- Kilka domów dalej od Ciebie.
Szli w milczeniu. Gregory nie potrafił wymyśleć co mógłby powiedzieć. Doszli do mieszkania chłopaka.
Otworzyła im mama Gregorego.
-Gdzie Ty mi się po nocy szlajasz?- zaczęła.
-Mamo spójrz na mnie- chłopak wskazał nogę.
-Pożegnaj koleżankę i szybko do domu.
-To może ja już pójdę- zachichotała Meiru i bezpiecznie się oddaliła.
-Właź do domu, bo much naleci- kontynuowała matka.
-Mamo, mam sparzoną nogę- wszedł i odstawił plecak.
-Nic mnie to nie obchodzi!



***



   Axel siedział w domu przed telewizorem.
-NumberMan był z WWW?- zapytał Logan.
-Nie, Wily jest geniuszem, nie zatrudniłby takiego imbecyla.- odpowiedział operator dopijając piwo.
-Kim jest Wily?
-Już świat o nim słyszał- zaczął Axel- ale ty jeszcze nie zostałeś napisany. Wprowadził terror, wolisz
nie znać szczegółów. Uciekł z więzienia trzy lata temu i najwidoczniej odbudował WWW, jednak teraz są to
przestępstwa w internecie.
-A wcześniej?
-Zanim pojawiły się Navi, Wily miał mafię. W jego kryjówcę znaleziono bombę termojądrową. Był geniuszem,
ale i szaleńcem. Nie wiem co on chce osiągnąć przez palenie piekarników...- urwał.
-Co jest?
-On odwraca uwagę... Od czegoś większego.


****************************************************************************************


I jak się podoba? Ktoś to zaczął czytać w ogóle? xD

Postacie z tego rozdziału:

http://images.wikia.com/megaman/images/6/62/1.07)_Numberman_EXE_%26_Higure_Yamitaro.JPG

Ostatnio edytowany przez Drippick (2013-06-16 20:39:18)

Offline

#4 2013-05-15 19:18:07

 Drippick

Mężuś

49395019
Zarejestrowany: 2010-11-08
Posty: 985
Punktów :   10 
Ulubiona Postać: Gen.Dripik
Wiek: 11
Ulubiona Komenda: Follow Me
Ulubiona Lokacja: Mój dom
WWW

Re: Opowiadanie Drippicka

Rozdział III Program Advance



   Gregory wstał w sobotnie południe. Jak zwykle w weekend, spał długo. Spojrzał na swojego PET-a.
Był pusty. Uruchomił wykrywanie i zobaczył, że Feniks siedzi w internetowym barze razem z Kalorii.
Chłopak wstał, przebrał się i poszedł na śniadanie. Mamy nie było w domu. Spojrzał na kartkę leżącą
na stole w kuchni. "Jadę odwiedzić ojca, zrobię mu niespodziankę. Śniadanie w mikrofalówce, odgrzej sobie".
Gregory przekręcił gałkę na 2 minuty. Przygotował sztućce, zjadł naleśniki i poszedł sprawdzić co u Feniksa.
-Feniksie?- zapytał- Co robicie?
-Pijemy sobie- odpowiedział Feniks- chyba wolno?
-Nie powiedziałbym- odrzekł z przekąsem operator- wracaj do PET-a.
-Po co?! Zrobiłbyś sobie w końcu sam pracę domową!
Gregory wyłączył PET-a.



***



   Feniks wstał, zapłacił za swoje trunki, pożegnał się z Kalorim i przypadkowymi Navigatorami i poszedł.
Był już wieczór. W internetowym mieście zawsze była odwzorowywana pora dnia i pogoda z realnego świata.
Dziś było pochmurno. Jako że czerwony rycerz sporo wypił zapomniał o możliwości wylogowania. Szedł bez
większej wiedzy dokąd. Poskręcał w kilka dziwnych uliczek aż zauważył trzy Mettaury.
-Co wy tu robicie maleńkie?- zapytał.
   W odpowiedzi otrzymał cios. Małe żółte ludziki z kilofami w rękach zaczęły go okładać narzędziem. Ręka
Feniksa zmieniła się w miotacz. Strzelał na oślep. Potrzebował regeneracji, oszczędzał energię zamykając
oczy. Wstał. Spojrzał na swój status energetyczny. Zauważył coś dziwnego. Wciąż miał władowane pięć
chipów, które nie przydały się mu podczas sparingowej walki z jakimś dzieciakiem. Jednak nie to go zdziwiło.
W internetowym mieście nie wolno używać broni, poza podstawową (wbudowaną) do samoobrony. Ten zakaz
jest oczywiście zniesiony na specjalnie przygotowanych do walk arenach. Jednak po rozejrzeli się Feniks
zauważył, że nie jest już w mieście. Był w pokoju, dosyć dużym. Posadzka była brudna, a jedynym wyjściem
były drzwi. Widocznie przeszedł przez jakiś portal. Przeszedł przez jedyne wyjście. Znalazł się w podobnym pokoju.
Zauważył dwie niebieskie wieżyczki, które do niego celowały. Zdążył zestrzelić jedną, ale druga już wystrzeliła.
Ledwo odskoczył w bok, a poleciał drugi strzał. "Dash" pomyślał Feniks. Poczuł pęd. Szarżował prosto w wirusa.
Zamknął oczy. Gdy je otworzył stał w tym samym miejscu gdzie był przed użyciem chipu. Zebrał dane po wirusach.
-Hi-Cannon?- zapytał sam siebie- lepsza wersja "Cannona"...
   Dane zapisał w swojej pamięci.
-Po wgraniu je na czystego chipa, może będzie można go użyć?
   Rozejrzał się po drugim pokoju. Drzwi, którymi wszedł zniknęły, za to pojawiły się kolejne.
-Jakaś gra?
   Wszedł do następnego, podobnie wyglądającego pokoju. Podleciały do niego dwie duże rybki, napędzane
wirniczkiem. Podobne były do rozdymek, jednak bez kolców. Obie miały biały brzuch, ale grzbiety były inne.
Jedna miała niebieski, druga czerwony. Plunęły. Ich ślina była czystym żywiołem. Niebieska obsikała Feniksa wodą,
za to czerwona polizała płomieniem. "Invisible" pomyślał Navigator. Stał się niewidzialny. Obszedł ryby i zestrzelił
obie. Zebrał dane po czerwonej. Spojrzał w górę i uniósł ręce.
-Co to jest!- wrzasnął- jakaś gra?
   Kolejne drzwi nagle się otworzyły. Stanął w nich wysoki ninja. Jego strój był fioletowy, na czole miał czteroramienny
czerwony shuriken. Spod niego zaglądały wąskie, zielone, bezuczuciowe oczy. Na plecach miał katanę.
-Mogę zadać kilka pytań?- zapytał Feniks.
-Już zapytałeś- odrzekł nieznajomy- ale pytaj.
-Gdzie jestem? Kim jesteś? Jak stąd wyjść?
-Hmm- zamyślił się ninja- Ciemna strona internetu. Nic ciekawego. Chronię tylko tajemnicy. Ja jestem ShadowMan,
jeden z dwóch strażników. Wyjść? Po prostu się wyloguj, na pewno masz swojego operatora.
-Hę?
-Nie masz? Fakt, ludzie są bezużyteczni. Nie wliczam w to kilku naprawdę ważnych ludzi. Ale operator? Na co to komu?
-Przepuść mnie, chcę stąd iść.
-O nie- oburzył się ShadowMan- nie pozwolę Ci iść dalej.
   Obok ninja pojawiła się czerwona wieżyczka. Feniks użył "Dasha" i rozwalił ją zbierając dane. Następnie zamachnął
się mieczem. Jednak ShadowMan był zdolny. Kataną nie tylko zablokował cios ale też powalił Feniksa na ziemię.



***



   Gregory uniósł triumfalnie rękę do góry. Za oknem była już noc.
-Odrobiłem... sam... bez... pomocy...
Spojrzał na swe arcydzieło. Aż pięć zdań wypracowania.
-Hę?- zdziwił się- myślałem że napisałem więcej... cóż, krótko, zwięźle i na temat.
   Zadowolony z siebie wziął PET-a i podłączył się do komputera. Zobaczył Feniksa unoszącego się w powietrzu. Z trzech
stron leciały w niego trzy shurikeny. W ostatniej chwili wylogował się. Siedział bezpiecznie na ekranie PET-a.



***



   Był niedzielny poranek. Gregory szedł ulicą z PET-em w ręku i rozmawiał ze swym Navi.
-ShadowMan?- spytał- Może jest też z WWW?
-Zaprzeczył, dowiedziałem się też, że nie ma operatora.
-Hmm... U Higure nagramy dane, które zdobyłeś na puste chipy.
-Jeśli się nie mylę, będzie to Hi-Cannon, MegaCannon i Heater. Jako że mam ognisty typ, przyda się to ogniste uzi-
zaśmiał się.
   Doszli do sklepu Higure. Gregory wchodząc uruchomił dzwonek. Podłoga wyłożona była kafelkami, a na półkach stały chipy
wszelakiej maści. Ogniste, wodne, elektryczne, ziemne, leczące, było wszystko. Chłopak podszedł do dużej czerwonej
maszynki. W wyznaczone miejsce włożył pusty chip. Podłączył PET-a. Po zgraniu danych, Gregory postąpił podobnie
z dwoma kolejnymi chipami. Podszedł do niego Higure.
-Co tam młody?- zapytał.
-Hę- zdziwił się chłopak- Nic... Dobrze.
-Ehh mój NumberMan się wyleczył i osłabił kondycję- powiedział smutno Higure.
-Może mały sparing?
-Gregory, pokonam Cię jednym ciosem- zaczął chwalić się sprzedawca.
-Sprawdźmy- przyjął wyzwanie Gregory.



***



   Feniks stał już na specjalnej arenie do walk. Jakieś dziesięć metrów od niego stał NumberMan. Higure załadował
chip "Sword". Prawe przedramię NumberMana stało się mieczem. Gregory obserwował uważnie co się dzieje.
Sprzedawca załadował "WidthSword". Lewe przedramię jego Navigatora stało się szerokim, płaskim mieczem.
Czerwony rycerz zaczął przeczuwać coś złego. Rozpoczął spekulacje: wir, cios na "X"? Nie wiedział. Sklepikarz
załadował "LongSword", kolejny zwykły chip, który zamieniał dłoń w szablę. Jednak miecze, które NumberMan
już miał zaczęły się świecić na niebiesko. Z materii zdawały przemienić się w energię. Uniósł je nad głowę i złączył.
Niebieski słup, podobny do błyskawicy zaczął się formować. Właściciel nie trzymał go tylko trzymał ręce rozłożone
pod nim. Chwycił dziw, który teraz wyraźnie przypominał miecz. Zamachnął się. Olbrzymia fala uderzeniowa leciała
na Feniksa.
-Za słabo zamachnąłeś...- zawiódł się Higure.
   Fala zaczęła maleć.
-To nie ma znaczenia!- wrzasnął NumberMan.
   Energia lecąca w Feniksa była już o połowę mniejsza niż na początku. Prędkość również malała.
-Nie krzycz na mnie!- krzyknął operator.
   Gdy fala była wielkości szpilki i wyhamowała prawie całkowicie Feniks wystawił dłoń. Dziwna moc zrobiła mu małe
nacięcie w rękawicy po czym znikła.



***


   Gregory po walce, którą wygrał strzałem z Bustera podszedł do Higure.
-Co to było?- zapytał.
-Program Advance, połączenie trzech lub więcej chipów, w określonej kolejności i przywołanie potężnej broni.
-"Sword", "WidthSword" i "LongSword"?- zagadnął Gregory.
-To jeden z licznych. Można na przykład połączyć "Cannony"- tłumaczył Higure- Jednak najważniejsza jest tu
synchronizacja z Navi. Jak zauważyłeś, im bardziej kłóciłem się z NumberManem, tym bardziej mój atak malał.
   Chłopak podziękował i poszedł do domu. Wyjął PET-a.
-Zemsta?- zapytał.
-Oczywiście.



***



   Feniks ponownie stanął do walki z ShadowManem.
-Niczego się nie nauczyłeś?- powitał ninja.
-Jestem ciekaw co jest dalej- uśmiechnął się ognisty Navi.
   W tym momencie oberwał w ramię shurikenem, który nadleciał z lewej strony. Wyciągnął go i rzucił pod siebie.
Z prawej leciał kolejny. Gregory załadował chip "Shield" i "Sword". Na prawym ramieniu pojawiła się zwykła
metalowa tarcza. Lewe przedramię stało się mieczem. Zablokował shurikena i uderzył ShadowMana. Ten zniknął.
Feniks odwrócił się i dostał w twarz z półobrotu. Padł na ziemię. ShadowMan wyciągnął katanę i przygotował się
do zadania śmiertelnego ciosu. "Steal"- pomyślał Feniks- "Daj Steal, proszę". Gregory jakby czytał mu w myślał
załadował chip "Steal". Niewidzialna ściana oddzieliła Feniksa i ShadowMana. Po przyjrzeniu się przypominała szkło.
Po chwili zaczęła znikać. Gregory załadował "Cannon". Prawa dłoń Feniksa zamieniła się w niebieskie działko. Uniósł
je prostopadle do swojego torsu. "Hi-Cannon", kolejny chip. Lewa dłoń rycerza zmieniła się w zielone działko. Navi stał
teraz na kształt krzyża.
-Ładuję "MegaCannon"- odezwał się Gregory, po czym dodał- jesteś gotowy przyjacielu?
-Uda się- powiedział Feniks.
   Z dział biło czerwone światło. Ściana pomiędzy walczącymi znikała. ShadowMan szykował się do ataku. Lewą ręką
przysłonił twarz, prawą trzymał katanę w pogotowiu. Czerwony rycerz połączył działa. Teraz trzymał przed sobą duże
czerwone działo. Gdy ściana znikła strzelił. Olbrzymi pocisk wielkości człowieka poleciał we wroga. ShadowMan uskoczył.
Padł na ziemię. Nie miał prawej ręki. Zmienił się w kupkę danych i wylogował się.
-Tchórz- rzekł Feniks.
-Hehe- zachichotał Gregory- TO się nazywa MOC przyjaźni! A nie jakieś w głupich filmach...


*****************************************************************************

Okeeeeej... Trochę krócej niż zwykle. Oczekuję ocen i krytyk. Dziękuję za uwagę.

ShadowMan:
http://www.fortescomics.net/Images/Wallpapers/ShadowManWallpaper.png

Ostatnio edytowany przez Drippick (2013-06-16 20:42:57)

Offline

#5 2013-06-03 16:31:27

 Drippick

Mężuś

49395019
Zarejestrowany: 2010-11-08
Posty: 985
Punktów :   10 
Ulubiona Postać: Gen.Dripik
Wiek: 11
Ulubiona Komenda: Follow Me
Ulubiona Lokacja: Mój dom
WWW

Re: Opowiadanie Drippicka

Rozdział IV- Wody...



   W ACTown rozpoczął się kolejny, upalny dzień. W miejskich fontannach i przy hydrantach bawiły się
dzieci. Ich rodzice czy dziadkowie przyglądali się swoim uciechom. W cyberświecie Navigatorzy
korzystali z dobrodziejstw wodnego wyposażenia. Bawili się, oblewali wodą. Sielanka trwała... do
następnego dnia. w ciągu nocy ze wszystkich sklepów została wykupiona woda pitna, a kanalizacja
została zamknięta z powodu problemów technicznych. Fontanny i krany wysiadły, a upał narastał.
Patrick szedł do szkoły, z plecakiem przerzuconym przez lewe ramię. Na ekranie jego PET-a widniał
zasapany Kalorii.
-Tobie gorąco?- spytał Patrick- Jesteś Navi...
-W cyberświecie- zaczął Kalorii- też mamy temperaturę, którą też odczuwamy.
-Przynajmniej masz co pić- Patrick zaczął marzyć o jakimś schłodzonym napoju.
-Potrzebuję dużo wody, w moich żyłach to ona płynie.
   Patrick doszedł do szkoły. Wszedł do klasy i przywitał się z Gregorym, który właśnie lizał ścianę.
-Co Ty robisz?- zapytał.
-Ja... muszę...- ochrypłym głosem odpowiedział Gregory- wody... pić... daj...
Zaczęła się lekcja.



***



   W trakcie przerwy każdy uczeń prawie spał. Prawie wszyscy byli wycieńczeni z powodu braku wody.
Jeden chłopak- Torry, miał jednak lodóweczkę ze zmrożoną wodą... Gregory i Patrick wskazali go
palcem i zaczęli chrapliwym głosem mówić:
-Woda... daj...
Chłopak po zawahaniu dał im po butelczynie. Patrick po wypiciu sporej ilości płynu zapytał Torry'ego:
-Skąd masz wodę?
-Mój ojciec pracuje w WaterWorks, 30km stąd, centrum kanalizacji czystej wody i rozlewnia wody
źródlanej. Wiecie zbudowano na takim źródełku czy coś. Obok stoi Science Lab, czy jakoś tak...
-Science Lab?- Gregory oderwał się od swej butelki, która była już pusta- Tam pracuje mój ojciec.
-Ostatnio otworzono metro w mieście- zauważył Torry- mieli jakieś problemy z jakimś zasypanym tunelem,
ale dali se spokój... Do rzeczy: Jedna z linii prowadzi do kompleksu WaterWorksu i Science Labu,
może chciece pojechać po wodę?
-Ok- zgodził się Gregory- To po lekcjach.



***



   Wysiedli z pociągu metra i wyszli na powierzchnię.
-Hmm- zastanowił się Gregory- pójdę odwiedzić ojca, Ty Patrick weź tą wodę, również dla mnie.
-Ok- zgodził się- spotykamy się tu za godzinę.
Torry i Patrick przeszli przez drzwi WaterWorks. Przeszli kilkoma korytarzami i doszli do pewnego biura.
-Tu pracuje mój ojciec- rzekł Torry po czym otworzył drzwi.
"Biuro" było olbrzymią ilością rur, kranów, pomp i jednego krzesła. Siedział na nim mężczyzna w średnim
wieku, lekko już łysiejący. Torry krótko z nim porozmawiał i dał dwie zgrzewki wody Patrickowi. Nagle
rozbrzmiał dźwięk alarmu i zamknęły się drzwi. Ojciec Torry'ego podszedł do małego terminalu na ścianie.
-IceMan?- zdziwił się- nie zostałeś usunięty?
Na ekranie pojawił się mały, bardzo mały eskimosik.
-ColorMan mnie przygarnął i teraz służę WWW!- krzyknął piskliwym głosem- Plan: "Rozpoczęcie działań
dywersyjnych w celu ułatwienia supertajnej pracy Dr.Wily'emu" rozpoczęto.
Z kieszeni Patricka rozległ się głos "podepnij mnie".



***



   Kalorii stał na lodzie. Wszystkie programy, wszystkie ściany były pokryte lodem. Przygotował swój
olbrzymi młot. Nagle poczuł cięcie po plecach. IceMan sieknął go mieczem zakradając się od tyłu. Kalorii
zakręcił się na lodzie i upadł. Próbował wstać, ale sytuacja się powtórzyła. Po trzecim razie podniósł
młot wysoko i uderzył w lód, który pęknął. Wstał i uderzył IceMana z całej siły. Ten eskimos dorastający
mu do kolan odleciał na kilka metrów. Podniósł się i zaczął dmuchać w Kaloriego. Ten poczuł ogromny ból.
Woda krążąca w jego żyłach zaczęła zamarzać. "SonicWave" został załadowany przez Patricka. Fala
uderzeniowa trafiła IceMana. Ten się wywrócił. Kalorii podbiegł i złapał IceMana pod pachy.



***



   -Niewiele pamiętam- przyznał IceMan- wiem że ColorMan mnie zahipnotyzował, żebym zepsuł systemy w
WaterWorks... Przepraszam.- rozpłakał się.
Ojciec Torry'ego powiedział kilka ciepłych słów i dał PET-a synowi.
-Teraz to twoje.
-Dziękuję tato.
Patrick nie przeszkadzając w rodzinnych "uroczystościach" zabrał wodę i udał się do metra, gdzie spotkał
Gregorego i wszystko mu opowiedział.
-Musimy uważać- rzekł uświadomiony- myślę że powinniśmy jakoś działać przeciwko WWW, to się robi
niebezpieczne.



***



   Axel Mercer siedział w swoim domu przed telewizorem słuchając wiadomości o braku wody w miastach
w rejonie AC. Logan wrócił do PET-a.
-Tym razem to nie był Gregory i Feniks.
-Ten drugi?- zgadywał Axel.
-Patrick i Kalorii, dokładnie. Chyba mamy nowych sprzymierzeńców?
-Tak, Loganie, ale oni mają tylko piętnaście lat...


****************************************************************************************

Ktoś to czyta?


Iceman i ojciec Torry'ego:
http://images.wikia.com/megaman/images/9/94/1.11)_Iceman_EXE_%26_Hikawa_Seiji.JPG

Ostatnio edytowany przez Drippick (2013-07-01 16:27:29)

Offline

#6 2013-07-01 16:33:25

 Drippick

Mężuś

49395019
Zarejestrowany: 2010-11-08
Posty: 985
Punktów :   10 
Ulubiona Postać: Gen.Dripik
Wiek: 11
Ulubiona Komenda: Follow Me
Ulubiona Lokacja: Mój dom
WWW

Re: Opowiadanie Drippicka

"A i owszem, rzepak"~Selwex


Rozdział V- Piknik


   Gregory przeciągnął się w swoim łóżku. Spojrzał na zegarek. Znowu zaspał. Szybko wstał
ubrał swoje wczorajsze ciuchy, złapał PET-a i wybiegł z domu. Wyłączył tryb uśpienia w
urządzeniu i zaczął drzeć się na Feniksa:
-Nie obudziłeś mnie! Gdzie alarm?
-Hę- "zaspany" Feniks zdziwił się- A gdzie ty się tak śpieszysz?
-Co gdzie?- chłopak zaczął się denerwować- Szkoła!
-W piątek?- Feniks zaczął coś liczyć na palcach- przecież dzisiaj wolne bo święto!~
-Jakie?
-Napisania pierwszego programu Navi, Forte. Administrator internetu na niego mówią.
-Ej- przypomniał coś sobie Gregory- ja nie miałem dzisiaj być na pikniku?



***



   Patrick siedział na kocu z kanapką w ręku między dziewczynami z jakiegoś liceum.
Ogólnie było gwarno. Wszędzie siedzieła, stała, jadła i bawiła się młodzież z liceów
i gimnazjów. Rozchichotane licealistki lgnęły do operatora Kaloriego. Ten dosyć
zaskoczony swoim darem zaczął z tego korzystać. Dziewczyna, która siedziała najbliżej
niego wtykała swoją głowę w jego szyję. Patrick opowiadał kawały i popisywał się przed
wszystkimi. Nagle usłyszał wrzask, tuż przy jego uchu.
-RZEPAK!
Złapał się za uszy i obejrzał za siebie. Za nim stał zadowolony z siebie Gregory.
-Ty chamie- wrzasnął do niego.
-Co?- udawał (a może nie?) głupiego Gregory- Opowiadałeś już koleżankom o swoim problemie?
-Ja mam problem? To Ty masz problem z psychiką.
-Kij z tym- skończył (a może nie?) Gregory- Jak tam Twoja stomia?
-Moje co?- szczerze zdziwił się Patrick- O co cho...?
Jedna z dziewczyn zdążyła sprawdzić w internecie co to stomia. Gdy pokazała to innym,
zaraz wszystkie się zerwały i uciekły we wszystkie strony. Patrick w podzięce złapał za
kamień i rzucił nim w przyjaciela.
-Ty ***** blady!- wrzasnął.
Kamień trafił Gregorego w głowę. Ten by okazać swoją radość odrzucił kamień, również
trafiając.
-Ciąg się flecie po tablecie- rzucił "tekstem".
-****** dziadu. Ja Cię zaraz za******, k****!- Patrick rzucił kolejny kamień.
Ten w locie napotkał przeszkodę. Między miotających kamieniami chłopców stanął ktoś inny.
Chłopak, ubrany w zielone spodnie moro, czarny t-shirt i czerwoną kurtkę złapał kamień.
Miał dziwną fryzurę. Dwa czarne kosmyki włosów zwisały mu przed uszamy, a większa część
czubka głowy zakryta była przez białe włosy. Wyglądało to dziwacznie.
-Forte mnie tu przysłał- powiedział- Nazywam się Ijuin Enzan, a mój Navi to ProtoMan.
Mam stoczyć pojedynek z Feniksem- wskazał palcem na Gregorego.



***



   Patrick zaczął chodzić po parku w poszukiwaniu zajęcia. Enzan i Gregory poszli stoczyć
pojedynek na jednej z wielu rozstawionych w parku "aren". Z PET-a dobiegł głos:
-Może warto też z kimś powalczyć?- zagadnął Kalorii- Mój młot dawno był wykorzystywany.
-Okej- zgodził się Operator i podszedł do pustego miejsca przy arenie (sześcienne urządzonko
z hologramem i wejściami na PET-a z obu stron).
Jego przeciwnikiem była niziutka dziewczynka, ubrana w różową sukienkę. Miała olbrzymie
czoło, ponieważ jej blond włosy były uwiązane w dwa sztywne, sterczące do ziemi warkocze.
Patrick się podłączył.



***



   Axel Meyer władował chip "WidthSword". Logan zmienił swą dłoń w szeroki płaski miecz
energetyczny. Dobił swojego przeciwnika, GutsMana. Dwa razy większy od Logana robot z
gębą przypominającą koparkę i łapami wielkości dorosłego człowieka. Teraz jednak leżał
powalony na ziemi, a jego operator Dex płakał nad PET-em. Dex był otyłym dzieciakiem w
zatłuszczonej zielonej koszulce i krótkich niebieskich spodenkach. Axel odłączył Logana
i zaśmiał się:
-Następnym razem nie zapraszaj do walki przypadkowych motocyklistów.
-Nie był taki słaby- zaczął Logan- Ma olbrzymią siłę, ale nie potrafi jej wykorzystać.
Axel już szykował się, aby wsiąść na motor i odjechać, ale usłyszał zaczepkę.
-Takiś dobry? Spróbuj ze mną!
Spojrzał na piętnastoletniego chłopaka. Miał brązowe włosy a na czole niebieską opaskę.
Podłączył się do areny, na której dopiero co skończyła się bitwa.
-Pokonaj RockMana.



***



   Feniks stanął do walki z czerwonym NetNavigatorem. Miał on długie białe włosy sięgające
pasa spięte z tyłu tuż przy głowie. "Wychodziły" jakby spod hełmu. W lewej ręcę trzymał
czerwono-białą tarczę w kształcie elipsy. Prawa ręka była przemieniona w miecz, o kolorze
różowawym. Twarz zasłonięta była czarną szybką, wystawały tylko usta i nos. Pierwsze co
zrobił Gregory to załadował chipy "Invisible" i "Cannon". Niewidzialny Feniks zaczął biegał
wkoło Protomana. Ten stał niewzruszony, czekał... Ognisty Navi wystrzelił. ProtoMan zwinnym
ruchem odbił pocisk tarczą... prosto w Feniksa. Ten został odrzucony, a efekt niewidzialności
zniknął. Oponent podniósł miecz na wysokość ust i pobiegł dobić leżącego przeciwnika. Gregory
w ostatniej chwili odłączył PET-a i uratował swego Navi.
-Słaby jesteś- Enzan również się odpiął- nie nadajesz się.
-Nie nadaję się na co?- wycedził wściekły przegrany.
-Nie ważne, nie nadajesz się, więc nie możesz wiedzieć. Forte się mylił.
-Forte?
Ale Enzan już sobie gdzieś poszedł.



***



   Kalorii zablokował kolejny cios Glyde'a- brązowego rycerza z białymi skrzydłami. Na prawej
ręce wodnego Navi znajdowała się połamana już tarcza. Glyde napierał olbrzymią kopią, podobną
do tych na turniejach rycerskich. Patrick przygryzł wargi. Dziewczynka władowała jakiś chip.
Glyde wzleciał w powietrze razem z Kaloriim, który tylko na to czekał. Naładował swój młot i
z całej siły uderzył w napastnika. Ten odleciał na ładne kilka metrów i wylądował w zrobionym
przez siebie kraterze. Kalorii stanął na nogach i rzekł:
-I kto mi powie, że destrukcyjna siła nie jest dobra? Lepiej j***** młotem w łeb niż móżdżyć pół
godziny czym uderzyć, w co, i czy w ogóle uderzyć.
Patrick po wygranej walce podszedł do dziewczynki.
-Jestem Yai- przedstawiła się i podała mu chip- To KnightSword, rzadki, może Ci się przydać.
-Dzięki- Patrick przyjął nagrodę ze szczerym zdziwieniem i wdzięcznością- Ja Patrick jestem.



***


   Axel Meyer odłączył się od terminalu. "Co za siła..."- pomyślał. Netto- bo tak miał na imię
chłopiec, z którym właśnie przegrał pojedynek- bezczelnie się śmiał. Przytłumiony motocyklista
wsiadł na motor i odjechał. Logan spróbował nawiązać rozmowę:
-Przepraszam...
-Eh, to nie Twoja wina. Jesteśmy już starzy, doświadczeni, ale starzy.
-Zrewanżujemy się...
-Nie Loganie. Wygrał z nami. Ten mały niebieski robocik z nami wygrał. Raz na wozie, raz pod
wozem.
Logan widział smutek w oczach Axela. Ten kontynuował:
-Nie przegraliśmy żadnej walki od 5 lat. Myślę, że gdy zakończymy sprawę z WWW... Pójdę na
emeryturę, czas odpocząć.
Logan mógł się tylko zastanawiać, co się wtedy z nim stanie.



***


   Był już prawie wieczór. Ludzie wracali do domów, a komary zaczynały gryźć. W powietrzu było
czuć idealne lato. Patrick pożegnał się z Gregorym i udali się każdy w swoją stronę. Nagle przed
Gregorym pojawiła się Maylu.
-No cześć- powiedziała uśmiechnięta- zawalczymy?
-Hę?- zdziwił się Gregory- No dobra.
Podłączyli się do jednego z licznych wolnych terminali. Feniks stanął naprzeciw Roll. Gregory
władował "HiCannon". Navi wycelował i strzelił. Przeciwniczka się wylogowała. Maylu z uśmiechem
podeszła do Gregorego. To co się stało zapamiętał do końca swego (jakże nędznego) życia.


**********************************************************************************

Dużo walk, mało akcji. Taka misja w RPG'u, nie moja wina.


Gutsman i Dekao:
http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20110625074517/megaman/images/thumb/6/67/1.03)_Gutsman_EXE_%26_Oyama_Dekao.JPG/337px-1.03)_Gutsman_EXE_%26_Oyama_Dekao.JPG

Rockman i Netto:
http://fc05.deviantart.net/fs71/f/2012/308/3/5/rockman_and__netto_hikari_wallpaper_by_kindnes-d5jypzl.jpg

Protoman i Enzan:
http://img1.ak.crunchyroll.com/i/spire2/04222008/4/9/9/4/4994ebaee8b750_full.jpg

Yai i Glyde:
http://img118.echo.cx/img118/667/mangaexe05278vo.jpg

Maylu and Roll:
http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20110625074505/megaman/images/thumb/9/91/1.02)_Roll_EXE_%26_Sakurai_Meiru.JPG/341px-1.02)_Roll_EXE_%26_Sakurai_Meiru.JPG

Offline

#7 2013-07-03 12:46:06

 Drippick

Mężuś

49395019
Zarejestrowany: 2010-11-08
Posty: 985
Punktów :   10 
Ulubiona Postać: Gen.Dripik
Wiek: 11
Ulubiona Komenda: Follow Me
Ulubiona Lokacja: Mój dom
WWW

Re: Opowiadanie Drippicka

Rozdział VI- Trafik dżam



   Poniedziałkowy poranek zaczął się jak każdy w wielkim mieście DenCity. Ruchliwe ulice
zapełnione dużą ilością samochodów. W jednym z nich, czarnej limuzynie, na tylnym siedzeniu
siedział Patrick. Przyjechał do DenCity pobrać pieniądze z banku od ojca i załatwić kilka
spraw. Od pewnego czasu męczył go ból podbrzusza. Wyjrzał przez, szyberdach, żeby zobaczyć
dlaczego stoją. Na skrzyżowaniu był wypadek. Cztery samochody się zderzyły.
-Ej...- odezwał się Kalorii ze stacji sterowania limuzyną (był kierowcą, programem auto-
pilota)- Podłączyłem się do sieci i znalazłem coś ciekawego.
-Znalazłeś jakiegoś tojtoja?- zapytał z nadzieją w głosie Patrick.
-Nie, na większości skrzyżowań były wypadki, światła uliczne zwariowały, w jednej połowie
miasta wszystkie świecą się na zielono w innej wszystkie na czerwono. Straszne korki i wypadki.
   Patrick nie czekał dłużej. Odpiął Kaloriego i wyskoczył przez szyberdach. Zaczął skakać
po samochodach w stronę chodnika.
-Chcesz się podpiąć do sygnalizacji?- zapytał Kalorii.
Patrick zeskoczył na ziemię i zaczął biec w stronę świateł.
-NIE! JA CHCĘ...
Dopadł do drzwi stojącego obok tojtoja.
-SRAĆ!



***



   -O kuźwa...- westchnął Patrick- jaka sraka...
Ludzie którzy obserwowali ratowników na skrzyżowaniu zaczęli na niego dziwnie patrzeć.
Bezpiecznie się oddalił i podpiął do świateł. Kalorii stał w zielonym pomieszczeniu z jedną
dźwignią.
-Dziwne- powiedział- tu powinien stać Navi operujący ruchem.
Za sobą usłyszał szmerek. Odwrócił się. Zobaczył Navi-clowna. Zamiast nóg miał białą kulę
w niebieskie kropki, która toczyła się w stronę, w którą chciał iść. Przypominał trochę
bańkę-stańkę. Zaczął szarżować na Kaloriego. Ten zgrabnie uskoczył. Patrick władował chip
"Water". Całe podłoże zmieniło się w bezdenną wodę. Jako że Kalorii był wodnym Navi potrafił
chodzić po wodzie. Zaczął ładować młot.
-Kim jesteś?
-ColorMan...- odpowiedział clown.
Kalorii przywalił w wodę. Ta zmieniła się w lód, a ColorMan, którego kula była pod powierzchnią
odpłynęła na dno, stał nieruchomo na lodzie. Patrick załadował "KnightSword". Prawa ręka
Kaloriego zmieniła się w kopię rycerską. Przebił ColorMana na wylot.



***



   Patrick odpiął PET-a i przebiegł na drugą stronę ulicy. Nie wiedział do kogo biegnie, ale
gdy zauważył uciekającą różowowłosą kobietę, obrał za cel ją. Dzięki długim nogom dobiegł do
niej i powalił na ziemię. Nagle jego ręce zostały skute.



***


   Siedział teraz w areszcie, na przesłuchaniu. Komendant policji zaczął wymieniać:
-Napaść, skakanie po autach, nielegalne podpięcie pod publiczne terminale...
-Jakby pan nie zauważył, próbowałem uratować miasto... Mam immunitet!
-Immunitet?- zdziwił się policjant.
-Pan se sprawdzi kim ja jestem.
Policjan spojrzał na jego legitymację szkolną.
-W tym kraju to Ciebie nie obowiązuje.
-Nie jesteśmy na Ty- powiedział Patrick- Prędzej ja do Ciebie mogę tak się zwracać.
-Zostanie wszczęte postępowanie.
-Powiem ojcu.
-Okej, okej...



***


Axel siedział przed komputerem w swoim mieszkaniu. Był już wieczór. Przeglądał drogę ColorMana.
Meyer próbował znaleźć internetową bazę WWW. Domyślił się, że baza ludzi WWW jest gdzieś ukryta,
ale Navi musiały mieć jakąś drogę internetową. ColorMan wpisał kod, Logan zarejestrował wszystko.
-Drzwi do jakiegoś opuszczonego serwera w ACTown- stwierdził Axel- czyli z opuszczonego serwera
dostają się do bazy WWW...
-Musimy znaleźć ten serwer- odezwał się Logan- z poziomu internetu tam nie wejdziemy, musimy się
podpiąć bezpośrednio.


***********************************************************************************
Nowe postacie:
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m15bjfQjDr1r5ycezo1_500.jpg

Ostatnio edytowany przez Drippick (2013-08-05 10:23:41)

Offline

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.oddworld.pun.pl