Drippick - 2013-04-24 17:28:10

Rozdział I


   Był czerwcowy sobotni poranek. Słońce grzało na trawniki osiedla domków jednorodzinnych w ACTown.
W parku już zbierały się dzieci, do wspólnej zabawy. Dwóch staruszków podpierających się laskami
obserwowało niebo.
-Będzie padać- rzekł jeden z nich.
-Oby, przydałoby się trochę deszczu. Obstawiamy gdzie się TO dzisiaj wydarzy?
-Ehh, Frank- odparł pierwszy- Nie chcę żerować na cudzym nieszczęściu.
   Z otwartego okna jednego z domów rozległ się bardzo głośny dzwonek. Piętnastoletni chłopak wciąż leżąc
w łóżku uderzył w swój budzik. Przetarł oczy i spojrzał na kalendarz wiszący na ścianie.
-Ty durniu- powiedział- sobota jest. Nie ma szkoły, ile razy mam Ci to tłumaczyć?
Z małego niebieskiego urządzenia z białym napisem PET, leżącego na szafce nocnej rozległ się lekko
skrzeczący i rwący się głos:
-Sam <bzdd> Pan <bzdd> kazał.
-Od poniedziałku do piątku- wrzasnął chłopak- gdzie Ty masz sobotę? Między środą a czwartkiem?
W urządzeniu znów rozległ się głos:
-Zapisano. Zmieniono układ kalendarza.
   Piętnastolatek zerwał się i spojrzał w kalendarz. Wszystkie terminy treningów, korków i innych ważnych
spraw pozmieniały się. Sobota wcisnęła się między środę a czwartek, jednak oryginalna sobota pozostała
na swoim miejscu. Data, którą wyświetlał PET, była zaskakująca. Rok 3012.
-Znowu muszę robić reinstall całego systemu- rzekł chowając urządzenie do kieszeni.
Spojrzał w lustro. Po wczorajszym nawet się nie przebrał w pidżamę. Miał na sobie dżinsy i czerwony T-shirt
ze znaczkiem czerwonych skrzydeł na torsie. Miał ciemne, krótko ścięte włosy i jakieś 180cm wzrostu. Poszedł
do kuchni, gdzie zastał matkę.
-Co na śniadanie?-rzucił.
-Zrób sobie, Gregory, masz piętnaście lat.
-No mamoooo... Nikt nie robi takiej dobrej jajecznicy jak Ty- uśmiechnął się.
-No dobrze, siadaj zaraz zrobię- odparła matka.
   Gregory zasiadł do stołu i rozejrzał się po dużej kuchni. Nowoczesna lodówka, kuchenka, mikrofalówka, a
to wszystko ze śmiesznym portem podobnym do USB na panelu.
-Jakieś wieści od taty?-zapytał.
-Przecież wiesz, że ma dużo pracy.- odparła mama wbijając jajka na patelnię- Może wróci na wakacje.
-Muszę z nim porozmawiać na temat nowego Navi...
-Synu!- zaprotestowała mama- Znowu zepsułeś? To program, który ma Ci służyć do organizowania kalendarza,
pomocy naukowej, przeglądania internetu, a nie do tych walk sieciowych!
-To jest zwykły Navi! On nawet nie ma osobowości! Toż to kupa plików! Już wolałbym mieć program sterujący
mikrofalówką...
-Jak zjesz to masz odrobić pracę domową!
Szybko zjadł i poszedł do swojego pokoju. Podłączył PET-a do komputera.
-Navi, znajdź mi info o Mettaurach...
-O czym?- zapytał zielony ludek z ekranu.
-O Mettach jełopie.
   Po chwili Gregory mógł na ekranie komputera obserwować jak jego kulejący Navi idzie ulicą w stronę olbrzymiego
szyldu: "Google". Na ulicach były setki podobnych Navi. Gdzieniegdzie można było dostrzec jakiegoś oryginalniejszego.
Gregory podziwiał, ognistych gigantów i dwumetrowych rycerzy. Przed programem stanął Navi-dresiarz.
-Dawaj kasę- rzucił szybko.
   Gregory mimo sytuacji się ucieszył. Szybko rzucił na czacie, że chce walczyć na arenie. Dresiarz wyciągnął przed siebie
dłoń, na której pojawiła się kulka. Rzucił ją pod siebie. Navi Gregorego i Dresiarz zostali odizolowani od reszty
Internetowego miasta za pomocą bariery energetycznej. Gregory wydał polecenie:
-Wal ze swojego Buster'a
   Navi podniósł rękę. Zamiast dłoni pojawiła się mu mała armatka. Zaczął strzelać, jednak Dresiarza to nie ruszało.
Dresiarzowi nagle przed oczami pojawił się kij Baseballowy. Chwycił go i powalił Navi Gregory'ego. Gregory sięgnął
do kieszeni i wyciągnął metalowy prostokącić z nadrukiem miecza. Włożył go do PET-a. Armatka Navi'ego zamieniła
się w krótki, płaski miecz. Nie był to zwykły metalowy miecz, a raczej miecz świetlny. Navi szybko wstał i zaatakował
napastnika. Ten wykonał prosty unik i uderzył kijem w plecy. Navi wygiął się w dziwny sposób i zamienił w kupkę cyferek,
które uleciały do nieba. Arena zaczęła znikać, a na ekranie PET-a pojawił się czerwony napis: USUNIĘTO.


***

   Samolot leciał z ogromną prędkością. W I klasie siedział piętnastoletni chłopak. Miał na sobie dżinsy i niebieską
koszulkę ze znaczkiem młotka na piersi. Otworzył oczy po długiej drzemce. Spojrzał na ekran swojego PET-a.
-Cześć Kalorii- rzekł do swojego Navi- jak wyglądam?
-Patricku- odparł muskularny mężczyzna w samych spodenkach z wielkim młotem trzymanym w jednej ręce- Do
dziś uważam, że powinieneś ściąć włosy!
   Patrick przejrzał się w lusterku. Miał długie czarne włosy do ramion.
-Przesadzasz- odrzekł.- Co wiemy o tym miasteczku?
-ACTown? Nic milordzie. Podłącz mnie do Internetu.
   Patrick wyciągnął z PET-a kabelek i podłączył do portu. Navi zniknął z ekranu PET-a.
Po chwili Kalorii wrócił z informacjami. Patrick zapytał:
-Napotkałeś coś dziwnego?
-Jakiś Dresiarz chciał ode mnie kasę.
-I co?
-Dałem mu cios młotem... hehe... HAHAHAHA- Navi zaczął się paranoicznie śmiać.
-Uspokuj się Kalorii, mów lepiej o tym ACTown.
-Tak więc- Kalorii nie wiadomo skąd wyjął kartkę - liczba mieszkańców... blabla... szkoły, Ty będziesz chodził do
Gimnazjum nr 1, klasa 2A... blabla... Park, arena, biblioteka... blabla, ehh książe, szkoda że nie mogłeś zostać w kraju...
-Też nad tym ubolewam, ale ojciec twierdzi że jestem w niebezpieczeństwie.
-Aha- zaczął Kalorii- I dlatego będziesz mieszkał sam w willi na jakimś zadupiu?
   Patrick nie skomentował. Z głośnika rozległ się głos: "Lądujemy w DenTown".
Po paru minutach Patrick wsiadł do taksówki i pojechał do ACTown.


***

   Gregory siedział w parku myśląc co zrobić. Nie było go stać na nowego, oryginalnego Navi. Właśnie zobaczył, że jakiś
chłopak targa bagaże do willi, która stała w mieście opuszczona od jakiegoś czasu. Wstał i podszedł do niego.
-Jesteś nowy w mieście?- rzucił.
-O ile można to nazwać miastem- mruknął Patrick, podał rękę i się przedstawił.
   Ścisnęli sobie dłonie. Patrick był o głowę wyższy od Gregory'ego. Usłyszeli dzwonek rowerowy. W ich stronę jechał łysy,
zapocony sprzedawca ryb. Miał na sobie niebieski sweter, naciągnięty na zbyt duży piwny brzuch. Wyhamował tuż przed nimi.
-Cześć Gregory- rzucił- zażyłeś już dzisiaj swoją dawkę ryb?
-Masa, przestań- odrzekł piętnastolatek.
-Nie?- sprzedawca wyjął z lodóweczki kilka pstrągów i podał je obu chłopcom. Patrick był nieco zaskoczony.
   Gregory pochował pstrągi po kieszeniach i zapytał Patricka:
-Wiesz gdzie znajdę taniego, dobrego Navi?
-Nie korzystam z tanich rzeczy- mruknął Patrick- Nie bardzo- Dodał głośniej.
-Od dzisiaj mój PET będzie pusty- rzekł Gregory sam do siebie.
-Hej- wtrącił się Masa- Taki młody a już palisz?
-Masa, posłuchaj- zaczął tłumaczyć Gregory- Personal Terminal to PET...


***

   Trzydziestolatek na czarnym motocyklu gnał między ulicamy DenTown. Słońce chyliło się ku zachodowi. Na kierownicy miał
zamontowanego PET-a. Długie blond włosy powiewały spod czarnego kasku. Na plecach czarnej skórzanej kurtki widniał symbol
skrzyżowanych pazurów. Spojrzał na swojego Navi. Brązowy, długopazurzasty wilkołak. Logan. Traktował go zawsze jak brata.
-Axel?- zaczął Logan- chyba wybuchł kolejny pożar.
-Czas zaprowadzić porządek- rzekł Axel- Gdzie dokładnie?
-W ACTown, niedaleko stąd.


***

   Gregory wszedł do domu. Na zewnątrz słońce było już blisko horyzontu.
Usłyszał głos mamy:
-Tata Ci coś przysłał!
   Chłopak szybko rzucił się po przesyłkę. Mała płytka. Przeczytał dołączony liścik:
"Nazywa się Feniks, oby Ci dobrze służył, nie daj go usunąć. Tata"
   Włożył płytkę do PET-a. Na ekranie zaczął pojawiać się mężczyzna w czerwono-czarnej zbroi. Lekko płonęła. Na plecach pojawiły
się mechaniczne skrzydła. Przy "zroście" wyrosły dwie butle z paliwem. Obok pojawił się opis: "Skrzydła to tylko złudzenie, tak
naprawdę Feniks unosi się za pomocą plecaka odrzutowego". Prawa dłoń zamieniła się w Buster, armatkę, następnie powróciła do
stanu początkowego.
-Wow- westchnął Gregory- Niezły...
   Na torsie Feniksa pojawił się znak czerwonych skrzydeł. Hełm podobny był do głowy ptaka. Navi podniósł twarz. Miał czarne oczy
i twarde rysy twarzy.
-Witaj Gregory- powiedział- Chciałbym Cię poinformować, że wyczuwam zagrożenie.
-Hę? Jakie?
-Kuchnia płonie.


***

   Patrick skończył układać ubrania w szafie. Wyjrzał przez okno. Chciał zobaczyć jak wygląda okolica. Jednak jego uwagę przykuł
jeden z sąsiednich domów. Widać było, że w środku jest pożar. Chwycił PET-a i pobiegł zobaczyć co się dzieje.


***

   Gregory zbiegł po schodach do kuchni. Piekarnik płonął. Rozejrzał się. Zauważył nieprzytomną mamę. Złapał za gaśnicę i zaczął
opryskiwać źródło pożaru. Nic to nie pomagało. Usłyszał głos ze swojego PET-a:
-Podłącz mnie- powiedział Feniks- I przygotuj chipy.
   Chłopak wywalczył sobie drogę do portu. Po chwili uśmiechnął się, bo się udało. Feniks znajdował się na metalowej płycie, która
ciągnęła się we wszystkie strony po horyzont. Gdzieniegdzie stały metalowe prostopadłościany różnych wielkości. Wszędzie był
ogień i dym. Dziwne żółte ludziki, podobne do kulek, z czapeczkami robotników tłukłu kilofami w podłoże. Feniks zamienił swoją
dłoń w Buster. Zaczął strzelać ognistymi kulami.
-Mettaurów jest za dużo- rzekł Feniks- Musisz mi pomóc.
   Gregory sięgnął do kieszeni. Wyjął dwa chipy o nazwie "Spreader". Oba załadował. Buster Feniksa lekko się zwiększył i pojawiło
się kilka luf więcej. Navi wycelował i strzelił kulą energetyczną w jednego z Mettów. Chybił. Wycelował jeszcze raz. Tym razem trafił.
Po udanym strzale, ze wszystkich pobocznych luf wyleciało więcej małych pocisków. Każdy zdawał się mieć swój umysł i trafiał w
poszczególne wirusy. Nagle na Feniksa zaczął iść wielki ognisty słup. Gregory załadował chip "Barrier". Wokół Naviego pojawiła się
okrągła osłona, która zneutralizowała słup. Czerwony rycerz dostrzegł kroczącego w jego stronę Navi. Miał stalowe buty i czerwoną
gładką zbroję. Zamiast dłoni miał dwie stalowe tuby z wylotami, z których unosił się dym. Miał na sobie stalowy tors ze znaczkiem
płomienia na piersi. Głowa przypominała znicz. Nad czerwonymi oczami, zamiast włosów jarzył płomień.
-Kim jesteś?- zapytał Feniks.
-Mów mi...- zaczął ochrypłym głosem- FireMan.
-Sprowadziłeś tu wirusy?
-Chyba będziecie musieli sobie kupić nowy piekarnik- zaczął się śmiać FireMan.


***

   Obok domu Gregory'ego stał mężczyzna. Włosy miał pomalowane na czerwono, sięgały mu ramion. Posiadał dosyć długą kozią
bródkę. Ubrany był na czarno, tylko na torsie miał znaczek płomienia. W ręce trzymał PET-a podłączonego do panelu na ścianie budynku.
-FireMan, słuchaj uważnie- zaczął mówić- Dam Ci dwa "FireTower", potem "FireBarrier", bo pewnie będzie próbował Cię zaatakować,
a potem zaatakujesz go "FireSword'em".
-Zrozumiałem Panie Match.
   Mężczyzna włożył cztery chipy do PET-a. Patrick pobiegł w jego stronę. Uderzył go barkiem. Czerwonowłosy wstał. Miał ze 2m wzrostu.
Na ulicach nikogo nie było. Słychać było tylko warkot silnika motoru.
Piętnastolatek złapał za kabelek nieznajomego. Pociągnął. Match rzucił się na chłopaka. Zaczęli się bić.


***

   Na Feniksa jechał kolejny ognisty słup. Z łatwością go uniknął odskakując na bok.
-Uważaj!- krzyknął Gregory.
   Słup zawrócił i znowu szarżował. Tym razem nie udało się uniknąć, jednak "FireTower" już zniknął. Navi podniósł się z ziemi. Gregory
załadował chip "Sword". Ręka Feniksa zmieniła się w płaski, krótki, niebieski miecz świetlny. Podbiegł do FireMana. Ten zablokował cios
barierą. Ręka przeciwnika zmieniła się w ognisty miecz. Zamachnął nim poziomo. Feniks prostopadle zablokował cios. Poczuł kopnięcie w
brzuch. Odrzuciło go. Wstał podpierając się mieczem.
-Panie Match- zaczął FireMan- proszę mi dać kolejne chipy.
Nic się nie stało.
-Panie Match?- przestraszył się oponent.
-Hehe- zaśmiał się Navi Gregory'ego- chyba straciłeś połączenie.
   Na drugiej ręce czerwonego rycerza pojawił się kolejny miecz. Zaatakował FireMana składając miecze na "X". Ten natomiast swoim
mieczem przyblokował je pionowo. Gregory szybko sięgnął po jakiś chip. Włożył "TimeBomb" i ustawił czas na 3 sekundy. Pod nogami
Człowieka-Ognia pojawił się dynamit. Feniks poleciał do góry dzięki plecakowi odrzutowemu. Po wrogu zostały tylko cyferki, które jako
że nie miały jak wrócić do PET-a, usunęły się.



***


   Axel zsiadł z motoru i zobaczył dwójkę bijących się ludzi. Podszedł do nich i silnym ruchem rąk rozdzielił ich. Match uderzył go w głowę.
Pewny siebie blondyn padł na ziemię. Nagle przybiegł Gregory.
-Ty fajfusie!- zaczął krzyczeć na czerwonowłosego- Co Ty chciałeś przez to osiągnąć? Pozabijać?
-Posłuchaj chłopcze- zaczął spokojnie- Osiągnąłem swój cel. Musisz kupić nowy piekarnik.
-Nie rozumiem...
Match podał mu wizytówkę. Firma sprzedająca wyposażenie do kuchni. Gregory uśmiechnął się.
-Ale Ty już nie masz swojego Navi...
-Nie?- podniósł swojego PET-a i włożył chip z napisem "Rec", na ekranie zaczął pojawiać się FireMan- Chyba już sobie pójdę.
Po czym pobiegł. Gregory chciał go gonić, ale Patrick złapał go za ramię:
-I tak nie zdążysz.
   Gregory był zmęczony. Usłyszał alarm straży pożarnej. Było już całkowicie ciemno. Z kieszeni wyśliznęły mu się pstrągi. Zaczął padać
deszcz.


###


I jak? Wiem, że takie sobie. Starałem się unikać powtarzania tego samego wyrazu za często, ale ciężko znaleźć zamienniki dla nazw własnych. Opowiadanie jest na podstawie RPG-a, który aktualnie rozgrywam, więc sam nie wiem jak się to wszystko skończy :p Ogólny zarys fabuły i postacie zaczerpnąłem z pewnej gry. Oczekuję, że jeśli znajdziecie jakieś literówki, to mi o tym powiecie. Jeśli macie jakieś rady, proszę mówić, w miarę pisania będzie coraz lepiej. Zapewne pojawią się pytania o realia... Trochę tutaj sprostuję. Skomputeryzowany świat. WSZYSTKO jest obsługiwane przez prostą sztuczną inteligencję. Navi- skrót od Navigator. Navi to program, który pomaga w organizowaniu komputera i tego typu sprawy. Zwykły Navi to taki zielony ludek. Custom Navi, to taki zaprojektowany, z większym pokładem inteligencji i zdolnościami (np. Feniks, Kalorii, Logan, FireMan, Dresiarz). Dzieci wymyśliły sobie grę- walki! Zostały wydane chipy, którymi obdarowuje się swojego podopiecznego, aby mógł się bić. I tu się pojawia problem, pojawiają się ludzie, którzy wykorzystują Navi do celów haniebnych! Ok, starczy. Co o tym sądzicie? Chciałbym wiedzieć ile osób jest zaciekawionych dalszą historią.

Postacie pojawiające się w tym rozdziale:

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m1v8lvHUyy1r5ycezo1_500.jpg

АНаПа-Đ´Đľ-Мурсия Abersoch cyklinowanie podłóg warszawa cennik