Rozdział I - Mutacja
-To będzie idealne połączenie!!! -Ja tak nie uważam. -Twój sprzeciw mnie nie interesuje! -Chciałeś mnie zmutować to się zgodziłem, ale nie psuj życia innym. -Cicho Daffi!-postać wyjęła kość i rzuciła ją za siebie. -Orandoo już nie jestem Slogiem zapomniałeś? Teraz jem tylko świeże mięso. Szli korytarzem wyglądającym jak dworzec. Minęli wrak Greetera. Orandoo się odezwał: -Trza będzie to sprzątnąć. -Na mnie nie licz- odpowiedział Daffi. -Tak tak masz za krótkie rączki.- zaśmiał się. -Kpisz sobie ze mnie ?! PUSZASTY Slog podsadził na swoim grzbiecie Orandoo.Popatrzyli na napis ''Coming Soon''. -Trza będzie to zdjąć. - Chyba już ci coś mó... Ale drzwi za Orandoo już się zamykały. Daffi za nim wbiegł. W około wszędzie były Interny ze strzelbami. Wszystkie Vykkery oddawały Orandoo pokłon. Orandoo wyglądał jak Vykker, ale było z nim coś nie tak, był inny. Wszedł z Daffi do laboratorium. -Czemu pan wszędzie chodzi z tym psem? -Zastrzelić wścibskiego.-odpowiedział spokojnie. Wszystkie bronie zostały wycelowane w jednego z Vykkerów. -I posprzątajcie po nim... Orandoo zaczął ''bawić się'' DNA. -Scraba i Paramita próbowaliśmy... -Chciałeś Shrykkula?? Heheheh. -Glukkon i Slig... nie to zbyt pochopne. -Zrób jeszcze jednego Fuugla. -Połączenie Fuzzla i Sloga po raz kolejny? Nie! -Mój gatunek nie przetrwa. -A gdyby tak... Mudokona i... -Ciągle te Mudokony! Orandoo już mieszał DNA. Wiedział co robi. Z jednej komory wysunęło się jajo. -Jano!!! Przybiegł jakiś Vykker. -Wyrzuć to gdzieś.-Puścił do niego oko. Fuugl wiedział co się święci: -O ŚWIĘTY LANNINGU!!!
Mam nadzieję że się podoba. Jak będziecie chcieli żebym przestał pisać to przestane. Jakby co to wszystko dzieje się zaraz po wydarzeniach z Exoddusa. Proszę o wyrozumiałość.
|